środa, 11 listopada 2015

Komoda, która spadła z nieba i niemal trafiła do piekła



Czasem mówi się, że "coś nam spadło z nieba". W moim przypadku tak właśnie było z tą komodą - niezwykłym meblem, który stał się początkiem mojej przygody z "majstrowaniem".  


Losy tej komody łączą się z pewnym niezbyt przyjemnym wydarzeniem - zanim trafiła ona w moje ręce została wyrzucona (tak, dokładnie! WYRZUCONA!) z wysokości pierwszego piętra. Powód? Była stara, zniszczona i już do niczego się nie nadawała. Jak się później dowiedziałam, miała ona najzwyczajniej w świecie zostać spalona. Posłużyć jako drewno na opał? O nie.. To mi się po prostu nie mieściło w głowie!

Pamiętam jak dziś ten moment, kiedy ją ujrzałam - leżącą na ziemi, z popękanym bokiem i blatem będącym skutkiem upadku z wysokości około 3 metrów. Wówczas w meblu  tym nie widziałam, tak jak wszyscy, starego, nikomu niepotrzebnego grata, lecz niezwykłą drewnianą komodę. Od razu wiedziałam, że muszę się nią zaopiekować: naprawić i doprowadzić do porządku. Innymi słowy: dać jej DRUGIE ŻYCIE, na jakie zasługiwała :)

Nie jestem w stanie opisać wysiłku, jaki kosztowało mnie doprowadzenie tej komody do dzisiejszego stanu. Powłoka lakiernicza wymagała zeszlifowania, przy pomocy szpachli stolarskiej należało uzupełnić ubytki, naprawić to, co zostało zepsute wskutek bezmyślnego zrzucenia jej na ziemię. Po wielu godzinach ciężkiej pracy mebel ten otrzymał nowe oblicze jako komoda łazienkowa - odmalowana, zyskała nowe uchwyty a jej nogi zostały nieco skrócone. Jako element chroniący drewniany blat przed wodą wykorzystałam przezroczystą pleksę.
Pracy było naprawdę wiele, jednak bez najmniejszych wątpliwości mogę powiedzieć, że było warto :)





Poniesione koszty:
  • komoda             - 0 zł
  • papier ścierny    - 5 zł
  • lakierobejca      - 50 zł
  • uchwyty            - 12 zł (6 zł/szt.)
  • płyta pleksi        - 60 zł
                             ___________________
                              razem:  127 zł

Satysfakcja?: nieoceniona

poniedziałek, 26 października 2015

Toaletka DIY - zrób to sam


Zapewne niejedna kobieta chciałaby posiadać własną toaletkę. Ten element wnętrza stanowi pewnego rodzaju kobiecy azyl. Daje on bowiem komfort posiadania własnego miejsca, dzięki któremu w spokoju można zająć się codziennym makijażem.




Dość długo nosiłam się z zamiarem zorganizowania takiej przestrzeni dla siebie. Chciałam wykonać coś sama, stąd też za podstawę mojej toaletki posłużyło mi sosnowe biureczko zakupione na "pchlim targu" za 40 zł oraz siedzisko za kolejnych 20 zł. Lustro, które wykorzystałam było upominkiem, jego doprowadzenie do ładu wymagało wprawdzie wiele pracy, niemniej jednak efekt końcowy był wart kilku pracowitych godzin :) 


W pierwszej kolejności zajęłam się biurkiem, czyli bazowym elementem przyszłej toaletki. Aby ułatwić sobie pracę wymontowałam z niego ruchomy blat, a następnie przy pomocy małego, gąbkowego wałeczka oba te elementy pokryłam dwiema warstwami białej emalii akrylowej.


Kolejnym etapem było odmalowanie oraz obszycie siedziska toaletki. Ten niewielki mebel w głównej mierze składa się z toczonych, drewnianych elementów i z uwagi na fakt, iż wymagały one precyzyjnego pokrycia farbą, poza wałkiem posłużyłam się również niewielkim pędzelkiem.
Zdecydowałam się na obszycie siedzenia graficznym materiałem, z którego wykonane zostały również zasłony mojej sypialni. W tym celu użyłam takera - zszywacza tapicerskiego, który jest nieoceniony przy tego typu zadaniach. 


I w końcu lustro! Istna zmora, której doprowadzenie do ładu kosztowało mnie około 10 godzin ciężkiej pracy. W tym przypadku nie wystarczyło wyłącznie pokrycie go białą farbą, gdyż obecna powłoka była niemiłosiernie spękana i wymagała usunięcia. Z powodu braku profesjonalnej opalarki, starą powłokę najpierw opalałam małym palnikiem gazowym, po czym usuwałam ją przy pomocy zwykłej szpachli. Następnie, podobnie jak biurko oraz siedzisko, lustro pomalowałam białą emalią akrylową.




Voilà ! 

Toaletka DIY gotowa! Kosztowała ona wiele godzin pracy i sporo wysiłku, jednak efekt, jaki udało mi się osiągnąć, wart był tych wszystkich starań :) 

Reasumując: koszt, jaki poniosłam na metamorfozę tego mebla, to ok. 110 zł wliczając w to wszystkie niezbędne narzędzia (takie jak wałek), graficzny materiał oraz emalię akrylową.












Pozdrawiam gorąco!

  Anita